czwartek, 1 maja 2025

diabeł tkwi w szczegółach


  Nie ma wątpliwości, że w istocie  nic nie jest takie, jakim z pozoru się wydaje, a diabeł tkwi w szczegółach. Nad arszenikowymi zieleniami unosi się upojny zapach podgrzanych ziół: anyżu, rozmarynu, oregano, ze słodką nutą szczypiącego dymu. Oranże i cytryny pożarły co się dało.  Powietrze faluje, bucha gorącem, ogień jest blisko, a niebo nie jest niebieskie. Jeszcze słychać delikatny szelest liści i zalotną pieśń chóru  cykad, cykaną  aż do końca. Nad wszystkim na przezroczystych linach dynda niewidzialny ładunek tego co ludzkie, a niewerbalne, to balast bliski eksplozji. Nie brakuje świadków i obserwatorów, złe uczynki nie są błahostką, a dobro się nie świeci. Tajemnicy szukaj w środku.  Niestety nie ma łatwo, żeby rozwiązać zagadkę, trzeba się na chwilę zatrzymać i dobrze przyjrzeć, Oceniając "w locie" można odnieść wrażenie, że to dekoracja ścienna, kolorowe dyrdymały, a przecież nic bardziej mylnego. 


 

"Diabeł tkwi w szczegółach" 120x155cm, olej na starej sklejce







am

piątek, 18 kwietnia 2025

bieżnik polski - szmacinka, która mi się skojarzyła...

W pokoju w którym niekiedy pracuję, na niebieskiej ścianie w zdobionej mosiężnej ramce, wisi maleńka reprodukcja "Pomarańczarki" Maksymiliana Gierymskiego. To obraz dla mnie bardzo ważny z powodów artystyczno - malarskich,  niedoścignione barwy z cieniami i półcieniami, najpiękniejsza ever perspektywa powietrzna. Namalowana kobieta, jej spracowane dłonie, koszyk z  owocami i kłębuszkiem zapierają dech, To jest dzieło z potężnym przekazem informacji,  niczym gruby podręcznik do nauki malowania, analizując je namalujesz brachu wszystko!  Jest to również jeden z odzyskanych cudów utraconych podczas II wojny światowej, dzieło ukradzione z premedytacją, które dzięki wielkiej determinacji i pracy zostało po latach Polskiemu Narodowi przywrócone. 

Natomiast moja niewielka i skromna praca "Bieżnik polski", to od strony formalnej kwiatki w wazonie stojące na pasiastej tkaninie, z ciemnym tłem. Od strony intelektualnej, przetworzone przez głowę malarki, pełni rolę powiastki obrazkowej.  To symbol Matki - Ojczyzny szarganej trudną historią, Ludowy bieżnik jest symbolem zachowania tożsamości i wartości kultury. Majaczące w tle strzępki "złego" to pamięć i przestroga, Generalnie słabe jest tłumaczenie co malarz miał na myśli, jednak po ilości zarzutów pod moim adresem, a nawet pogróżek, pozwoliłam sobie na to krótkie wyjaśnienie ;)


Bieżnik polski - praca olejna na płótnie

Pozdrawiam

pacyfistka am

niedziela, 28 lipca 2024

sroczka kaszkę warzyła - zielony nieład

 Bajka o sroczce

  Razu pewnego Sroczka kaszkę warzyła, warzyła,,,, Wiadomo dla swoich dzieci, a miała ich dużo, sprawiedliwie strawę matka  podzieliła: temu dała na łyżeczkę, temu dała do miseczki, temu dała na spodeczku, temu dała na łyżeczkę, a temu nic nie dała i frrru.... 

 Tym razem jednak nie o tym, nie o tym... Jednego wiosennego przedpołudnia Sroczka zupełnie niespodziewanie wleciała  na werandę wiejskiego domu. Zmyliły ją bliki w szybach, myślała, że to niebo i las a tu nic tylko dom człowieka, do tego dziwny i straszny. Na tej werandzie były fotele, kanapa, stół, krzesła koce, poduszki obrazy, kwiaty, rowery, fortepiany i pianina, czegóż tam nie było!? Do tego z sufitu zwisał wielki chromowany żyrandol kanciasty, że tylko zabić się o niego! Przerażona ptaszyna latała od szyby do szyby od bliku do odbicia, od odbicia do poświaty, od Annasza do Kajfasza. Obijała się o szklane tafle krzyczała najgłośniej jak umiała, ze strachu wylatywały jej piórka i nie mogła złapać tchu, ratunku! Już była pewna, ze zginie śmiercią marną, że nie zobaczy już gniazda pełnego dzieci,,, i zbieranych latami błyskotek. Wtem poczuła uderzenie, zobaczyła gwiazdy przed oczami i padła omdlała, to koniec! - przeleciało przez jej ptasi móżdżek. Cudem niebios tym potworem,  z którym się bidulka zderzyła była figurka świętego Franciszka, nie mogła lepiej trafić. Franciszek co prawda stracił porcelanową  głowę ale ocalił sroczkę i wszystkim się zajął. Przysłał człowieka, który pomasował jej czółko i dał się napić wody, a potem wypuścił na wolność i sroczka fruuu poleciała tam skąd przybyła.


"Zielony nieład" - obraz olejny na płótnie 73x93cm





piątek, 29 marca 2024

barania śmierć, wilcza stypa!

 Za górami, za lasami mieszkam ja, a za morzem i siódmą rzeką mieszkasz Ty. Nad pięknym jeziorem mieszkają: Ona,  On, ich maleństwa oraz pies.  Natomiast Tamci co wiesz wyjechali w daleką podróż... 

Radosnych Świąt Wielkiej Nocy!

"Barania śmierć, wilcza stypa!", obraz olejny na lnianym płótnie 100x140cm


Fragment obrazu -  zoom



A  tworzenie  wyglądało tak ;)


sobota, 30 grudnia 2023

cztery pory roku - "zima"

   W dzieciństwie zimy spędzałam zwykle u ukochanej babci Janeczki w Rabce, w modernistycznej willi "Irka". Przywoziła mnie  tam zwykle mama, obowiązkowo pociągiem z kuszetką. Po rozkołysanej nocy spędzonej na tabaczkowych pryczach z wszędobylskim napisem PKP, wyskakiwałyśmy pędem z wysokiego stopnia pociągu wprost na peron stacji Chabówka.  Zawsze czułam wielką ulgę, że nie straciłam życia lub nogi tak skacząc, a może to mama mnie wypychała? Tam od rana zawsze gwarno, tubylcy obowiązkowo w wełnianych (anilanowych?) wzorzystych czapkach z pomponem,  noszonych stylowo na czubkach głowy, a ich panie w kwiecistych kolorowych chustkach niekiedy w wersji premium ze złotą nitką. Do domu babci na ulicę Krótką dojeżdżałyśmy taksówką, bo dorożki były bardzo drogie, a autobusów nie było wcale. Willa Irka ledwo widoczna zza śnieżnych zasp, wyrzeźbiona specjalnie dla nas w dwumetrowej śniegowej górze wąska ścieżka i babcia wesoło machająca, to obrazki, które zostaną ze mną na zawsze...

 

Z cyklu Cztery pory roku "Zima ", obraz olejny na płótnie lnianym 100x80cm


sobota, 15 lipca 2023

piekiełko

Ciepło, gorąco, gęsta farba, myśli pozlepiane, oby płótno dało radę to udźwignąć, biada oj biada...

Wcześniej mały obrazeczek doczekał się swojej kontynuacji - rozwinięcia, teraz w wersji metr na metr.

" Hello" Olej na płótnie 100x100cm


WILK I BOCIAN.

Wilki słyną z żarłoctwa. Przez tę brzydką wadę
Wilk pewien omal życia nie postradał;
Bo gdy łakomo zajadał
Ukradzioną gdzieś biesiadę,
Kość uwięzła mu w gardle. Dusi się i krztusi,
Wreszcie bez tchu, bez głosu, upadł na murawę,
Czując, że wnet umrzeć musi.
Zesłały mu ratunek Bogi zbyt łaskawe:

Spostrzegł Bociana; więc znakiem go wzywa,
Roztwiera paszczę: Bocian kość dobywa,
Poczem, za zręczność i pracę,
Żąda zapłaty. «Wnet ja ci zapłacę!
Krzyknie Wilk; czy ci nie dość, Bocianie zuchwały,
Żeś szyję z mojej paszczy wyciągnął swobodnie?
Wiedz, że Wilk srogo karci niewdzięczności zbrodnię:
Radzę ci przeto, uchodź, pókiś cały.»


A to mniejszy brat ;)



 Pozdrowienia nad pięknego morza i płowych łąk,

am 

czwartek, 2 lutego 2023

powiedzmy omułek

  Tej zimy było wyjątkowo ciemno i  chłodno. Mimo niedogodności konsekwentnie "dłubałam" przy drugiej części miłosnej historii z Gwiazdozbioru Węża. Tym sposobem siłą woli i mocą wyobraźni narodził się "On" - partner Wątrobianki. Piszę on, bo jeszcze nie mam pewności co do imienia, a sprawa poważna i trzeba się zastanowić. Dzisiaj ptaki w lesie śpiewały jak szalone i przez chwilkę zrobiło się jaśniej, te pierwsze lutowe promienie słoneczne złapaliśmy, żeby zrobić zdjęcie obrazu niewybitnym smartfonem. Także wycieram pędzle i lecę dalej, ciekawe co czeka za rogiem.

am

 PS Jednak podmieniłam zdjęcia, bo ciemne były, jak w zupie u pingwina ;)

Nieświęci garnki lepią ;)


"On w Gwiazdoabiorze Węża" - druga część dyptyku, olej na desce, 55x138cm


Fragment


W końcu razem "Para z Gwiazdozbioru Węża",  dwa panele drewniane w sumie 110x138 cm, technika olejna