czwartek, 31 grudnia 2015

nie dać się!



 Rysunek na kartce A3

Wiadomo, że z ludźmi.Tu i teraz, z dobrodziejstwem tego co przyniesie los.
W Nowym Roku sobie i Państwu życzę, abyśmy nie dali się pożreć! Reszta sama się ułoży ;)



Lecę odwiedzić Gdańsk,
am
PS W życzeniach  brak podtekstów politycznych. Jakby co, na drzewie siedzi sikorka.

środa, 23 grudnia 2015

radośnie

Ostatnio wyszło na to, że obrazy malują mi się długo i jeszcze dłużej. Zawarte na początku emocje weryfikuje intelekt, a na koniec znowu dochodzą emocje.
Po miesiącu pani Luna wygląda tak, mam szczerą nadzieję już jej nie tykać.


 "Luna" olej na desce

Poniżej Luna - duch, istniejąca już tylko w świecie wirtualnym - takie życie.


Jutro Wigilia i pełnia księżyca zarazem. Zdjęcie pod spodem z dzisiaj. Kto chce popatrzeć na bieżąco podaję link  http://www.die.net/moon/ 
Ja uwielbiam podobne widoki i często robię sobie takie wycieczki.


*********** Z Okazji Świąt Bożego Narodzenia, Ślę Moc Ciepłych Życzeń ************


 I jeszcze Lego gwiazdka - prezent od małego Fryderyka.

Zmykam,
am

piątek, 11 grudnia 2015

świąteczne papierdolki

 Rysunek na kartce z dużego bloku "Mikołajkowe papierdolki"

Papirdolki
Taka pieszczotliwa nazwa dla papierosów przyszła mi do głowy. I tak sobie myślę, że kto nie pali i nie pije (chleje) ma gorzej w kontaktach towarzyskich i biznesowych.Szczególnie w świecie artystycznym. No kude, taki Literat czy Malarz bez dymiącego pecika i kielicha, to do djupy jest po prostu!



Olivia 
Tęsknota za południowym drzewkiem w naszym klimacie , to nic dziwnego. Skutkiem wielkich wyprzedaży w sklepie ogrodniczym stałam się nieoczekiwanie szczęśliwą posiadaczką wybujałego drzewa oliwnego. Wystrojona w oliwki, smukła i powabna Olivia zamieszkała radośnie w naszej hacjendzie.
Udajemy, że zimy nie będzie. Czy oliwka z oliwkami może zastąpić ten-tego-tam choinkę z bombkami, hę?



Wesoła - po ajerkoniaczku,
am

poniedziałek, 16 listopada 2015

zagapiona w nie-bo

Na desce malowane

Luna bezdyskusyjnie jest kobietą i tak ją przedstawiłam. Już w dzieciństwie odkryłam, że wpatrując się w niebo można zobaczyć wszystko. Malowanie w niebieskościach bardzo przyjemne. Tylko tubek z farbami nadal nikt mi nie zakręca, a ja mam wyjątkowy wstręt do tej czynności. Natomiast najlepsze deski do malowania obrazów, można znaleźć na śmietniku, ale to już inna opowieść.

" Luna " - olej na desce

Błękitne pozdrowienia,
am

piątek, 23 października 2015

przedlistopad oczami malarki-figlarki

Jest tak, a może zupełnie inaczej...
Na obrazie mieszka sobie kobieta w czerwonej sukience. Nie jest gwoździem programu, ale pominąć  jej nie wypada. Siedzi tak wytrwale w samym środku landrynkowego krajobrazu i duma. O tym, że przedlitopad przymglony  tak jak lubi tyle, że za zimny. A bycie i niebycie to sprawy, których kompletnie nie ogarnia, ale ją fascynują jak nic innego. Za chwilę, identycznie jak co roku uplecie wianki z kolorowych gałązek i zapali świeczki. I przysięgła sobie, że za nic w świecie komuś kogo lubi nie podaruje świecy, bo to symbol rozstania, a ona jest przesądna, jak mało kto.

 " Dziady" Olej na płótnie, z grubsza :150x120cm
Płótno jeszcze całkiem mokre, a moja głowa już w zupełnie innym miejscu. Natomiast zdjęcia obrazów na tym blogu wykonane różowym aparatem z napisem "Hello Kitty" - jakość niedościgniona, więc cuda wianki po prostu.

 Można sobie teatrzyk zrobić...
Hmm, gdyby jeszcze dobre duszki - krasnoludki w nocy pozakręcały tubki z farbami i wyczyściły pędzle po robocie...Wtedy malarka-figlarka dumała by jedynie o malowaniu, a nie o sprzątaniu buuu ;)

 I schować się można!

sobota, 10 października 2015

obladi oblada

 Na targu - probierzu rzeczywistości jeszcze smaki lata i już jesieni.  Chciwie wyłapując promienie słoneczne maluję  zgodnie z harmonogramem supermarketów, czyli listopadowo, bo wszyscy śniący, śpiący, wycofani, nieobecni. Takie sezonowe malowanie dla duchów, marzycieli i ...śpiochów.


"Wszyscy śniący" , olej na płótnie 146cm x115cm . Rok 1915, czy 2015?

 A ogarnia mnie błogi spokój, bo co nie wyjdzie, to się zamaluje, czy wyskrobie. Tumiwisizm opanowany do perfekcji. Moje obrazki,  ja zmieniam i decyduję - ale fajnie mam. I bardzo koroLovo tej jesieni w mojej głowie. Uwielbiam bawić się kolorami, wygłupiać, żartować zestawiając je w zgodzie i na opak. Nieskończona skala możliwości połączeń, cudowny bezkres z którego nie zamierzam rezygnować, bo i po co? Gdy malowałam powyższy (tfu tfu -malutki) obrazeczek na moim przepastnym biurku leżała sobie kątem mała książeczka o Tytusie Czyżewskim, z taką "panią czerwoną" na okładce. Nie zerkałam w tamtym kierunku od dawien dawna, świadkiem gruby kurz. A zatem spirytualnie, telepatycznie natchnąć mnie musiało, bo pewne podobieństwo w garderobie odkryłam, już po zakończeniu pracy...


Tytus Czyżewski - Portret Aleksandry Jordaens 1921r

W tematyce jaskrawy żółty, ekhm... Syn Fryderyk co i rusz dopytuje się o Yellow Submarine. Wzruszające, z mlekiem matki wyssał chłopczyna słabość do Beatlesów. To wstawiam link, bo fajnie nam się wspólnie oglądało i energetyczne bardzo, z odjazdową kolorową grafiką. A tym, którzy wciąż mają apetyt na coś dobrego i ładnego. Na jesienny wieczór polecam film: Smak curry ( ang. Lunchbox jest w necie online), koroLove bardzo.

Słodkiego października, z życzeniami serdeczności dla Wag i Skorpionów,
am

czwartek, 17 września 2015

dziennik anarchistki


 !00x90cm
 Kupię sobie minutnik
Czasami dotarcie do celu idzie jak po grudach.Te dwa okazy poniżej unicestwiłam, a raczej skazałam na byt wirtualny.  Czas przerwać, by nie zrobić dziury. Schowam gada za szafę, bo apetyt na przeróbki nieprzerwanie trwa.

 


Przypadkowa plama - zróbmy sobie tanie dzieło...
Stary kaftanik, pamiątkę po małej Idzie (teraz szmatkę do pędzli) zabrudziłam podczas malowania czerwonym pigmentem. Niezamierzenie powstał idealny obiekt do manipulowania ludzkimi umysłami.


Ciepło, cudnie...
am

niedziela, 30 sierpnia 2015

smażone czerwone pomidory


   - To po co tyle tego kupiłaś, skoro nie cierpisz robić przetworów?
   - Były po 50 groszy, a jakie piękne, no grzechem było nie kupić!
   - Jasność, że ciemność, faktycznie grzech...- I co teraz?

Amore pomidore - olej na płótnie, 100x90cm

- Teraz nic, po ptakach! - Na wszystkich palnikach, mam poustawiane gigantyczne kadzie z buzującą pulpą, takie domowe, krwiste gejzery brrr... - Zastanawiam się, czy nie wyemigrować na jakiś czas...
- Eee nie da rady, za bardzo się opaliłaś, jak nic wezmą cię za Syryjkę. Lepiej już siedź i mieszaj.

♥♥♥
am

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

zaczarowana butelka


Na koniec wakacji siedzę w Grecji - myślami, he he...

Olej na płótnie, chyba 100x70cm

Anita czytana od tyłu, to Atina . Przyjmijmy, że ten obrazek namalowała Atina Mierzwińska - Kreteńska. Taka letnia zmiana personaliów :D
Beztroskie uśmiechy przesyłam,
am


czwartek, 20 sierpnia 2015

spocona opalona

Miesiąc nad pięknym morzem upłynął jak z bicza strzelił.
Ja - kucharka, tragarka i ratowniczka morska z grubsza dałam radę  Jeden, dwa trzy , cztery... jeden dwa... Kto się utopił ręka do góry... Powróciłam równie mocno najodowana, co odmóżdżona. Nie da się ukryć, smażenie setek kotletów robi swoje.

100x70cm w technice melanżowo - wakacyjnej, tzn co mam pod ręką, to się nada :)

 Mój przelicznik jest następujący: jeden obiad = jeden obraz Mamusiu jakie pyszne jedzonko, poproszę dokładkę i jeszcze i jeszcze... Niema? Dogotuj, tylko szybko!  
Zdjęć mych pięknych, opalonych dzieci tradycyjnie nie będzie buuu.  W zamian fiku miku rysuneczek na patyku. Coś co zachwyciło mnie w drodze powrotnej . Rozbawiony nocą Gdańsk ze skokiem na bandżi w tle!


Macham jeszcze wakacyjnie,
am

środa, 24 czerwca 2015

janeczka i kwiat paproci

A w lesie rozkwitł zaczarowany kwiat...

 Na rysunku mała Janeczka w czerwcu 1930 roku. 

Z życzeniami magii stosowanej,
am

niedziela, 7 czerwca 2015

sweet little sixteen

Jeszcze Szesnastka- uchwycona w locie. Za niedługo Siedemnastka... Obrazek jak nie mój, nie dodałam żadnej historyjki, niczego nie domalowałam. Korciło bardzo, w końcu z natury jestem malarką-bajarką.
Bo obrazami można czarować, coś wywoływać, nakręcać. A ja chciałam, dla mojej Szesnastki czystą kartę zostawić, żeby czegoś nie zakłócić, nie zepsuć.

 Olej na płótnie, wymiarów nie pamiętam

- Mamo długo jeszcze? - Wszystko mnie swędzi...
- Cyt
- Mogę ruszać nogą? - Porysuję trochę OK?
- Cyt
- Czego ty mamo słuchasz, eh... - Włączmy rock and rolla!
- Cyt
- Boże, czy ja wyglądam tak grubo?

Miłego czasu życzę,
am

wtorek, 2 czerwca 2015

welcome in tijuana... nowa sztuka post-kolumbijska pomiędzy laguną a cmentarzem

Czerwiec- uwielbiam! Najdłuższe dni w roku, ciepło, słonecznie i paprocie kwitną. 
Księżyc dzisiaj będzie w pełni, na tę okoliczność obrazek, jeszcze ciepły.Teraz patrząc na moje ręce można pomyśleć, że kogoś zamordowałam i pożarłam.

 Miesiączek mini obrazek na sklejce

***
Tymczasem na pobliskiej polanie rośnie sobie... Nie, nie paproć kwitnąca, tylko....siedmiolistna koniczyna!  Skąd, jak?  Dzieci miały zadanie szkolne: napisać, jakie rośliny rosną na lokalnej łące. A tu takie novum, hę? Ja robiłam z otwartą paszczą zdjęcia, a pieseczek chyłkiem nawcinał się zieleniny, taki cyrk u nas!



Piosenkę dobrałam... pasuje do naszej mazowieckiej polanki, jak ulał.
https://youtu.be/L1i3eeYiLvw

***
To kwitnące cudo dostaliśmy na Dzień Dziecka, zapiera dech... Uwielbiam być dzieckiem!


ola amigos ;-)

piątek, 8 maja 2015

nadziejnik majowy

W przychodni od zespołów żeńskich - dolnych potwierdziło się, że wiosna w pełni i wkrótce nadejdzie urodzajne lato! Zgromadzone w  westybulu panie, tłoczyły się niczym krągłe tęczowe baloniki. Radośnie trzeszczały, unosiły w powietrzu, jakby wypełnione gazem rozweselającym z przyjęcia u pana Perukki. Ten nadzwyczajny urodzaj w maju, to pewnikiem efekt chłodnej jesieni.

 Baloniki 30x40cm
Dla jasności dodam, że byłam w owym miejscu w sprawach zupełnie przyziemnych, małostkowych. Podobne uniesienia dziękować Panu mnie nie dotyczą, chociaż atmosfera udzieliła się i wskoczyła radośnie na obrazek.

 Dużo słońca w maju,
am

piątek, 17 kwietnia 2015

na wiosnę w kobietniku

Jak w ptasim radiu...
Pójdź tu, przyjdź tu, aleś ładna... A ta cera no no no, ogóreczkiem-zgadłam? Co szyjesz? Że gniazdo wijesz? Ach, w ziemi ryjesz! No piękny ogród masz! To nie wyszyłaś? Aha wydziergałaś. Bo haftujesz przepięknie! Nie, nie ja brzydko, no nie jestem taka zdolna...Mówisz, że  ja śliczniej pścipściam i na kolorkach się znam. Mój obrazeczek no, no,no? Oj jak milutko cip, cip. Jednak twój żółciutki cieplejszy chlip, chlip, A jak tam Dzidzia-Kicia, masz z nią kontakt, taaak? Ząb czasu ją nadgryzł, tfu-tfu? Ojoj trzy razy napluj za siebie, to odgonisz! To może kawa w piątek? Banalna, że ho,ho? Zapomniałam, to zielona herbata? Z polotem i zdrowo hi hi? To buziam cip, cip, wirtualne serduszka ślę, a jakże własnej roboty!. Ostatnie pytanie Ptaszyno, chabrowe czy malinowe? No jak to co, te kwiateczki oczywiście.
  

W pijalni wód  Rysunek wiosenny - przesiąknięty wodą brzozową. Wolniutko sącząc, panie ćwierkają, nabierają sił i urody.  

W tym roku opiliśmy się magicznym napojem wprost nieprzyzwoicie,  pewnie będziemy świecić i latać.
Dla amatorów, z archiwum wygrzebałam receptury  tu i tu . Jest chłodno i woda jeszcze ciecze.

Kocham, kocham, kocham,
am

PS Dla niewtajemniczonych. Jak się kliknie na obrazek, to się powiększa do rozmiaru stodoły.

czwartek, 9 kwietnia 2015

pssst

Menu:
W sobotę jedliśmy jajka, w większości wyszły na twardo.
W niedzielę i poniedziałek królowały pisanki: na twardo , miękko i sadzone.
We wtorek była jajecznica i omlety.
Wiadomo, w środy najlepiej jeść jarskie dania...Podano jaja po wiedeńsku.
W czwartek wszyscy zgodzili się na suflet.
 W piątki tamci i owi zalecają nie jeść mięsa. Pasta jajeczna, czy kogel - mogel?

Program artystyczny - nocny:
W sobotę Misiaczek
 W niedzielę Turysta
Poniedziałek - Miłość / Amour (taki film, jakby co)
Wtorek - Blind
Środa - Kochanek królowej
Czwartek - Mroczna dolina (Niemcy jednak niekoniecznie)
Piątek - Tuż po weselu?

Mamo zróbmy sobie Halloween w kwietniu...Proszę, proszę, proszę!

Obrazek na płótnie 30x30cm W kultowym kolorze jeans!


czwartek, 2 kwietnia 2015

post, pokuta, pieprzna zupa

Pisałam już, że bywam domokrążcą - artystką objazdową? No właśnie, zdarza się. Dzisiaj  prawdziwa historyjka, upchnięta w kwietniowy post i skrócona do maksimum, żeby cierpliwości czytelników nie nadwyrężać. Opisane osoby są  dla mnie właściwie obce, znane jedynie z racji kontaktów zawodowych.
Ten kto przeczytał "Ćwiczenia stylistyczne" Raymonda Queneau wie doskonale, że każde zdarzenie można przedstawić na blisko sto sposobów. Według mnie, z grubsza było to tak:

Obrazek na płótnie 30x30cm

Wdowiec M wyglądem przypominał podstarzałego, wyleniałego wilka. Posiadał jednak  zalety dla wielu  grzechu warte. Z racji, że był prezesem lokalnego przedsiębiorstwa jego portfel nigdy nie był pusty, a bywał nawet mocno wypchany. Urokom M uległa bystra ptaszyna - delikatnej urody  rozwódka w sile wieku. Na potrzeby opowiadania wystąpi ona pod niebanalnym pseudonimem Ciconia . Ptaszyna bez wahania porzuciła dotychczasowe życie przeciętnej mieszczki i przeniosła się na wieś do wybranka. Wraz z obrączką zyskała szacowny tytuł - pani prezesowej. M oszalał na punkcie nowej miłości, odmłodniał, nabrał wigoru i chęci do życia.  Teraz Ciconię czekało nie lada  wyzwanie, przeprowadzenie metamorfozy osoby M. Ten, twardo osadzony w estetyce minionej epoki PRL-u prezentował się na wskroś prowincjonalnie i wcale, a wcale nie nadawał do zaprezentowania znajomym z miasta. Początkowo wszystko szło jak po maśle, nowa fryzura i markowy garnitur zdziałały cuda. Liftingu wymagała także podupadła posiadłość M. Różowe ściany, lakierowane na wysoki połysk czarne meble i  seledynowe firanki nie miały racji bytu w otoczeniu osoby tak uduchowionej jak Ciconia. Mało być jasno, Vintage-owo i na poziomie. Ptaszyna sprowadziła do nowego gniazdka  z odległej stolicy 150-lenie pianino, którego brzmienie przypominało wiosenne ptasie trele. Pieczę nad ładem i harmonią w domu sprawowała wyłoniona z castingu  młoda gosposia, tleniona blondyneczka w kusej mini. Pikanterii dodawał fakt, że pani ta prace porządkowe wykonywała rękoma przyozdobionymi w długie fluorescencyjne tipsy i obuta w 20 centymetrowe szpileczki. Ciconia powoli zapuszczała korzenie, ze ścian zniknęły zdjęcia synów i wnuków i zmarłej żony. Jej ambicje sięgały jednak dalej, pragnęła mieć ukochanego na wyłączność. Na początek wykwaterowała z domu psy - ukochane beagle męża. Teraz niesforna psiarnia miała mieszkać  i śmierdzieć w szopie. Siłą perswazji, słodkimi syczkami i permanentną mantrą zredukowała do minimum wizyty dzieci i wnucząt męża. Życie toczyło się nowym torem. M produkował produkty, a Ciconia zarządzała ośrodkiem dla niepełnosprawnych dzieci (wygrała konkurs, podobno była najlepsza w gminie). Czas wolny spędzali razem. M pił na umór, a Ciconia rzetelnie uzupełniała barek i pilnowała, żeby kieliszek oblubieńca nigdy nie był pusty. Picie napojów wyskokowych podbijało emocję latania na motolotni. M kochał latać, jego drugą wielką pasją  było myślistwo, a właściwie strzelanie do celu. Pif-paf srytutu-tu-tu stymulowało poczucie męskości, dopełniało kielich życiowego spełnienia. W pewne osłupienie wprawiały mnie opowieści o brawurowym lataniu i strzelaninach na rauszu. Mój kontakt z zakochaną parą  urwał się z racji zakończonych interesów.
Po roku niespodziewanie zadzwoniła do mnie roztrzęsiona Ciconia.

- Mąż popełnił samobójstwo, strzelił sobie w skroń. Niegodziwiec wcale o mnie nie pomyślał!
- Wyrazy współczucia...
- On mnie zdradzał z nasza pomocą domową. Sama ją zatrudniłam, a ona ku... się okazała.Kto by pomyślał, a takie dobre robiła wrażenie. Podły gad, padalec jeden...
- Nie wiem w czym mogę pomóc?
- A tak trzeba mi pomóc, ta jego rodzinka piep... Wyrzucili mnie z domu, wzięli prawników, a M wszystko mnie obiecał. Położyli swoje łapy na moim pianinie...Pani słyszała dla mnie je kupił, remontował za ciężkie pieniądze. Te prostaki pojęcia o muzyce nie mają. Rujnują moje zdrowie. Proszę zostać moim świadkiem w sądzie. Pani zna prawdę, wie jaka jestem uczuciowa. Zajmuję się chorymi dziećmi, poświęcam się dla innych bez reszty...

 Obrazek na płótnie 30x30cm

To zdarzenie dłuższy czas siedziało w mojej głowie i lekko uwierało. Postanowiłam wypuścić opowieść w świat, a tym samym odciążyć swoją i tak przeciążoną mózgownicę. Czas Wielkiego  Postu wydaje się taki dogodny. Jeszcze jedno, nie zostałam świadkiem Ciconii - modliszki.

Życzę pogodnych świąt,  z suchym jak pieprz dyngusem!
am


niedziela, 8 marca 2015

fikołki na przednówku

***
 Przy ganku dziecinnego "domku na drzewie" przez zimę wystawiamy w trybie ciągłym bochenek chleba, pikanterii dodają rozwieszone gdzieniegdzie plastry słoniny. W zamian mamy darmową rozrywkę - cyrk podwórkowy. Przychodzą sójki, sikorki, wiewiórki i szczur i inne. Wpadają razem i osobno. Stoją w kolejce, przepychają się, kłócą, kombinują. Pieczę nad względnym porządkiem w kantynie sprawuje wolontariusz -  nasz wielki, czarny wilk. Pakowane w wielkie wory chleby o zapomnianej świeżości kupujemy na targu.
- Zapewne wolą państwo chleb bez ziaren?
- O przeciwnie, wiewiórki i reszta zgrai uwielbiają ten z ziarnem.
Sprzedawca chleba lustruje nas badawczo od stóp do głów, jednak dziób trzyma w ciup.

***



Na moim marcowym obrazku - obrazeczku dziewczynka, uczennica liceum.
Coś umknęło, zawiodło, nie wyszło. O to nie jest moje zdanie, nie śmiałabym robić podobnych podsumowań. To odczucie dziewczynki, która dzisiaj byłaby już starą panią.
A przecież nawet królewnom, nie wszystko w życiu układa się jak w bajce.

***
Na zakończenie kartka okolicznościowa od rozjechanej autorki.
Tulipany są piękne, jednak na marcowe święto wybrałam dla Pań chochelki domowej roboty. 
Z ŻYCZENIAMI POMYŚLNOŚCI I ZADOWOLENIA...
Mniej, czy bardziej banalne od tulipanów? Myślę, myślę i nie wiem :)




wtorek, 17 lutego 2015

osiem - pionowa nieskończoność

Ściany mają oczy i uszy, pełna schiza...
Żeby przetrwać zimę, w lutym posuwam na rowerze. Jak się da i ile się da. Po lodzie, po błocie, na łeb i szyję. Jest fajnie, słońce świeci, a lodowaty wiatr odmraża me cztery litery i nos.
Bo życie kapu - kap i co złapiesz, to twoje!


8 lat i 12 dni potrójnego szczęścia!
Na pogniecionej kartce jedna trzecia pakietu - nasza Ida, widok z wczoraj.



I musiałam wstawić... 
Na Dzień Kota - Nonio, bo on kocha koty...gonić!

sobota, 31 stycznia 2015

a hasanki hasają

 Dajmy na to soczek borówkowy się wylał w bistro-ikea

Wyhasane hasanki
Hip hip hura!!! Dobiega  końca beztroskie hasanie moich małoletnich hasanków: 18 dni świąt + 18 dni ferii - niemal ciurkiem! Jeszcze raz gratulujemy fantazji autorowi pomysłu.
Picujemy juniorki, polerujemy szkolne tarcze, krochmalimy kołnierzyki i pakujemy kanapki.
  
Nie do kotleta
Wczoraj obejrzałam film o faszystowskich obozach i tam były zęby, mnóstwo zębów poukładanych w rzędy, były i włosy - na tony. Ale  odnośnie zębów - dzisiaj z  hasanką Idą byłam u ortodonty a tam leżały zęby dzieci  tyle, że odlane z gipsu. dużo było tych zębów wszędzie porozstawianych. I wczoraj od tych zębów aż mi łzy leciały, a dzisiaj pomyślałam jak ta lekarka może pracować w takich warunkach, z tymi wyeksponowanym szczękami. No wiadomo inna inność i myślę, że dzisiaj u fryzjera podobne myśli by mnie dopadły ... A i jeszcze dalej... Przemiła doktor od zgryzu zapytała hasankę jaki jest jej ulubiony kolor, bo może zrobić jej aparat w upragnionym kolorze. Hasanka Idalka bez wahania odpowiedziała niczym bliska krewniaczka Morticii Addams, że czarny i  od zawsze marzyła o czarnym aparacie ortodontycznym!
W tym momencie przemiła doktor zbladła, wszak 95% ośmioletnich dziewczynek wybiera różowy, reszta niebieski, fioletowy? z-i-e-l-o-ny? b i a ł y???
Miesiąc temu to samo u optyka.
- Jakie okulary panienka życzy?
- Z czarnymi oprawkami, takimi najgrubszymi pse pana.

Albert Einstein - idol nastolatki
Moja stara córka o swoim burdel-biurku podpierając się złotą myślą geniusza:
- Skoro zabałaganione biurko oznacza zabałaganiony umysł, cóż oznacza puste biurko? - Mamo, przemyśl to!
- Mamo, Einstein został usunięty ze szkoły średniej, ha porzucił szkołę! - Czy utalentowana,wybitna jednostka może swobodnie rozwijać swoje talenty w taaakiej szkole?

Informacja dla artystów i miłośników robótek ręcznych
Radzi się po dobroci: rysować, malować, pisać, haftować, dziergać drutem i na drutach, lepić (z plasteliny, modeliny, smarków), mazać palcem po brudnej szybie, czy na ścianie, w klozecie itp... Z rozmysłem, żeby mnie nie wnerwić! Rozumi się? Bo utnę łapy!
Pozdrówka,
Czarli ksywa Granatnik

Puszczam zezowate oko,
am

wtorek, 6 stycznia 2015

stare dzieci lękają się ciemności...i ferii

Gdy światło gaśnie z kątów wychodzą baśnie...których nikt nie czyta...iskierka gaśnie, a baja znika.

A dorośli widzą bajki dla dorosłych, choćby takie: "O żonie co zabiła męża, bo nie miał długiego węża", lub alternatywnie  " O mężu, który pożarł żonę, bo stłukła mu koronę". Potem żyli długo i szczęśliwie, codziennie kąpali się w winie.
 Nie wiem jak Wam, ale mnie zdarza się spać z poduszką na głowie... Wsłuchiwać w skrzypiącą ciszę, podglądać harcujące duchy... To pisałam nocą...


Tymczasem następnego ranka napisałam to: Obdarowani 18 dniowym weekendem + za tydzień ferie 14 dniowe. Czworo dzieci na karku - na głowie rodziców! Co za tuman, to wymyślił - pytam???? Wyłysieję, oszaleję, skonam, ratunku!!! Z młodymi pędzimy radośnie tu i machamy na żywca sssyk! Te foki pełzające przy ziemi, to nasze kochane dziateczki, chociaż nie - mała Ida posuwa niczym antylopa. Nas rodziców dla zmyły nie opiszę i tak rzucamy się w oczy! Cuda robi ta technika, cuda powiadam :)

Wariatka,
am