Miesiąc nad pięknym morzem upłynął jak z bicza strzelił.
Ja - kucharka, tragarka i ratowniczka morska z grubsza dałam radę Jeden, dwa trzy , cztery... jeden dwa... Kto się utopił ręka do góry... Powróciłam równie mocno najodowana, co odmóżdżona. Nie da się ukryć, smażenie setek kotletów robi swoje.
100x70cm w technice melanżowo - wakacyjnej, tzn co mam pod ręką, to się nada :)
Mój przelicznik jest następujący: jeden obiad = jeden obraz Mamusiu jakie pyszne jedzonko, poproszę dokładkę i jeszcze i jeszcze... Niema? Dogotuj, tylko szybko!
Zdjęć mych pięknych, opalonych dzieci tradycyjnie nie będzie buuu. W zamian fiku miku rysuneczek na patyku. Coś co zachwyciło mnie w drodze powrotnej . Rozbawiony nocą Gdańsk ze skokiem na bandżi w tle!
Macham jeszcze wakacyjnie,
am
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.