czwartek, 20 sierpnia 2015

spocona opalona

Miesiąc nad pięknym morzem upłynął jak z bicza strzelił.
Ja - kucharka, tragarka i ratowniczka morska z grubsza dałam radę  Jeden, dwa trzy , cztery... jeden dwa... Kto się utopił ręka do góry... Powróciłam równie mocno najodowana, co odmóżdżona. Nie da się ukryć, smażenie setek kotletów robi swoje.

100x70cm w technice melanżowo - wakacyjnej, tzn co mam pod ręką, to się nada :)

 Mój przelicznik jest następujący: jeden obiad = jeden obraz Mamusiu jakie pyszne jedzonko, poproszę dokładkę i jeszcze i jeszcze... Niema? Dogotuj, tylko szybko!  
Zdjęć mych pięknych, opalonych dzieci tradycyjnie nie będzie buuu.  W zamian fiku miku rysuneczek na patyku. Coś co zachwyciło mnie w drodze powrotnej . Rozbawiony nocą Gdańsk ze skokiem na bandżi w tle!


Macham jeszcze wakacyjnie,
am

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.