piątek, 23 października 2015

przedlistopad oczami malarki-figlarki

Jest tak, a może zupełnie inaczej...
Na obrazie mieszka sobie kobieta w czerwonej sukience. Nie jest gwoździem programu, ale pominąć  jej nie wypada. Siedzi tak wytrwale w samym środku landrynkowego krajobrazu i duma. O tym, że przedlitopad przymglony  tak jak lubi tyle, że za zimny. A bycie i niebycie to sprawy, których kompletnie nie ogarnia, ale ją fascynują jak nic innego. Za chwilę, identycznie jak co roku uplecie wianki z kolorowych gałązek i zapali świeczki. I przysięgła sobie, że za nic w świecie komuś kogo lubi nie podaruje świecy, bo to symbol rozstania, a ona jest przesądna, jak mało kto.

 " Dziady" Olej na płótnie, z grubsza :150x120cm
Płótno jeszcze całkiem mokre, a moja głowa już w zupełnie innym miejscu. Natomiast zdjęcia obrazów na tym blogu wykonane różowym aparatem z napisem "Hello Kitty" - jakość niedościgniona, więc cuda wianki po prostu.

 Można sobie teatrzyk zrobić...
Hmm, gdyby jeszcze dobre duszki - krasnoludki w nocy pozakręcały tubki z farbami i wyczyściły pędzle po robocie...Wtedy malarka-figlarka dumała by jedynie o malowaniu, a nie o sprzątaniu buuu ;)

 I schować się można!

sobota, 10 października 2015

obladi oblada

 Na targu - probierzu rzeczywistości jeszcze smaki lata i już jesieni.  Chciwie wyłapując promienie słoneczne maluję  zgodnie z harmonogramem supermarketów, czyli listopadowo, bo wszyscy śniący, śpiący, wycofani, nieobecni. Takie sezonowe malowanie dla duchów, marzycieli i ...śpiochów.


"Wszyscy śniący" , olej na płótnie 146cm x115cm . Rok 1915, czy 2015?

 A ogarnia mnie błogi spokój, bo co nie wyjdzie, to się zamaluje, czy wyskrobie. Tumiwisizm opanowany do perfekcji. Moje obrazki,  ja zmieniam i decyduję - ale fajnie mam. I bardzo koroLovo tej jesieni w mojej głowie. Uwielbiam bawić się kolorami, wygłupiać, żartować zestawiając je w zgodzie i na opak. Nieskończona skala możliwości połączeń, cudowny bezkres z którego nie zamierzam rezygnować, bo i po co? Gdy malowałam powyższy (tfu tfu -malutki) obrazeczek na moim przepastnym biurku leżała sobie kątem mała książeczka o Tytusie Czyżewskim, z taką "panią czerwoną" na okładce. Nie zerkałam w tamtym kierunku od dawien dawna, świadkiem gruby kurz. A zatem spirytualnie, telepatycznie natchnąć mnie musiało, bo pewne podobieństwo w garderobie odkryłam, już po zakończeniu pracy...


Tytus Czyżewski - Portret Aleksandry Jordaens 1921r

W tematyce jaskrawy żółty, ekhm... Syn Fryderyk co i rusz dopytuje się o Yellow Submarine. Wzruszające, z mlekiem matki wyssał chłopczyna słabość do Beatlesów. To wstawiam link, bo fajnie nam się wspólnie oglądało i energetyczne bardzo, z odjazdową kolorową grafiką. A tym, którzy wciąż mają apetyt na coś dobrego i ładnego. Na jesienny wieczór polecam film: Smak curry ( ang. Lunchbox jest w necie online), koroLove bardzo.

Słodkiego października, z życzeniami serdeczności dla Wag i Skorpionów,
am