Obraz olejny na sklejce 46x63cm.
Witając jesień wstawiam mocno pachnące "dzieło". Tym razem zignoruję zasadę w myśl, której tylko kiepski malarz tłumaczy, co miał na myśli tworząc i beztrosko wszystko opiszę. Na świeżym obrazku mojego autorstwa są ludzie, którzy racząc się aromatem tlących kadzidełek i opowiadają sobie różne historie. Kadzideł. jest bardzo dużo, jakiś trylion czy bilion, zapachy mieszają się i przeplatają. Duszna paczula rywalizuje z goździkami, anyżem i sandałowcem, do tego wtrąca się królewska róża, jaśmin, herbata, naftalina, kawa i bóg wie co jeszcze. Ciekawostka czy w tych oparach gadka tym państwu się klei, czy też wcale nie? A może mowę im odebrało i tylko dumają? Jako autorka wiem tylko tyle, że siedzą tam już jakiś czas i nieprędko skończą. Reszta szczegółów spotkania jest tajemnicą nawet dla mnie.
Życzę dużo słońca, pysznych nadziewanych papryk i śliwek pod kruszonką , a do tego braku wszelakich cymbałów w polu widzenia :)
am
Dzisiejsze papryki bestialsko uduszone w brytfannie po prababci Zosi
PS Moja mama twierdzi, że najprawdopodobniej nie jestem nieodkrytą córką jakiegoś znanego malarza.
W zaistniałej sytuacji nie ma sensu występować o wykopanie Picassa, Van Gogha, Turnera, tym bardziej Leonarda Da Vinci. Troszku żal...