niedziela, 27 maja 2018

pikniki pod wiszącą skałą

Pakuję do mikro walizeczki niewiele, bo truskawki i naleweczkę z czarnego bzu, a na nogi wsuwam zamszowe mokasyny zza Prady. Po czym biegnę co sił w nogach, żeby zostawić w tyle błedaczne wykopy kanalizacyjne, pana Ch. i panią K. A gdy już dobiegnę, to rozkoszuję się bytem i niebytem i jestem sobie profesjonalną anarchistką do woli.


 Na obrazku staromodny piknik rysowany  poruszoną kredką i rozmazanym tuszem, a wszystko na tekturze piwnej!

Z majowymi życzeniami,
am

PS Czy jest ktoś na sali, kogo irytuje upolitycznianie  cudzej sztuki dla własnych celów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.