niedziela, 23 listopada 2014

uuuhaaa tu brunhilda


Buuuahahaha...

Rozgościłam się w szarej bylejakości na całego i o miesiącu listopadzie w tym momencie mogę powiedzieć, że jest OK! Popijam ajerkoniaczek z kieliszeczka w kształcie kurki, zagryzam daktylami i miast przekwitać - kwitnę, pączkuję i straszę radośnie.  Brunhilda w całej okazałości, ino bez prześcieradła - internetowa. Przechodząc do rzeczy, przeglądałam targ różności pt. allegro, w dziale malarstwo wypatrzyłam jegomościa, który ma cały kramik z "Nikiforami Krynickimi" sztuk kilkanaście wszystkie jak zapewnia sprzedawca oryginalne, no a ceny jak czarnej rzepy - od jednego złotego w porywach do stu. Kupujących tłum... Taaa, po ajerkoniaczku z kurki ciśnienie mi skacze i piszę do marszanda list ze swojego konta na allegro. Żarcik przerabiam na mocno czarny, bo dziadostwo marszanda tego warte.
Po krótce: Jako Nikifor żądam natychmiastowego zaprzestania  handlu nieudolnymi plagiatami i używania mego imienia, w innym razie jego (handlarzyny) w pięć pokoleń utrapienie nie minie - Nikifora ty popamiętasz hough!  
Tu Nikifor skorzystał z mojego konta , bo tam gdzie obecnie przebywa nie ma internetu.




Tak samo poczynają sobie chłystki wszelakie z Mają Berezowską i Antonim Uniechowskim, szkoda słów... Trzeba im kota popędzić..


Jabłka nadgryzione przez sójki, całą jabłoń załatwiły :-)

Wracając do listopada, to z ajerkoniaczkiem doskonale komponują się Wspomnienia Anny Dostojewskiej - słodziutkie do czytania . Tym milej weszłam w ich posiadanie, że kilka lat temu przeczytałam  dziennik Dostojewskiej Mój biedny Fiedia i na Wspomnienia nabrałam wielkiego apetytu.
A co do słuchania, to wracam do starego dobrego PUNKA (Sex Pistols itp), cudownie energetyzującego na listopadową pluchę...

Miziam, pląsam, się nie dąsam,
am

4 komentarze:

  1. Cha! Cha! Niezły miałaś pomysł:))))
    (Tylko patrzeć jak A.M. zaczną kupczyć Ci za plecami)
    Ojoj, że też administracja allegro nie dobierze im się do zadków...:/

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałam do pana wcześniej i delikatnie zasugerowałam, że spora ta kolekcja... Po kilku tygodniach zerknęłam, a zbór wciąż się rozrastał. To napisał Nikifor :-)
    Ja jestem dzieckiem opozycjonistki i z donoszeniem do władz mam problemy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaak, u nas w Krakowie Pod Halą- na starzyźnie też pojawiają się oryginalne Nikifory i Majusie Berezowskie. Sądząc po jakości wykonania ktoś wypluwa z siebie kolejne kopie z szybkością maszyny ksero.
    Może to kara na cwanych chciwców, którzy chcą kupić oryginalne dzieło od nieprzeczuwającego niczego prostaczka? Bo taki imidź sprzedający przyjmują"ja tam nie wiem u babci na strychu/nad kanapą było".

    OdpowiedzUsuń
  4. Wydaje się, że stara tektura gwarancją sukcesu, a z rzepą tyle ceregieli ...
    Proceder niestety mało szkodliwy władzom się wydaje, a tu grosz do grosza , stówka do stówki.
    W sumie Elu to masz rację - kupiec z nabywcą siebie warci... Wszyscy zadowoleni deal udany, a ja się im tylko wtrącam...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.