Droga Wróżko Zmróżko
W mijającym roku bardzo się starałam i byłam naprawdę grzeszna grzeczna. Po każdym trzęsieniu ziemi sumiennie odgruzowywałam zgliszcza, wieszałam świeże firanki i ponownie ustawiałam bibeloty na leciwych komodach. Do tego ugotowałam hektolitry zup i tysiące kalorii innych dań. Dbałam o ogień w kominku i płomień w sercu, szczerze płakałam po przejechanej ropusze, przekonywałam dziatwę, że kredki nie gryzą... Dzielnie odwiedzałam dento-sadystę, żeby mieć miły uśmiech, po czym zgodnie z zaleceniami króla szczelnie przykrywałam go chirurgicznymi maskami i innymi burkami. Złociutka, w noworocznym prezencie, jeśli to możliwe poproszę o "końskie" zdrowie dla całej rodziny, stado farb w ładnych kolorach a dużych opakowaniach, natomiast najmniejszy z możliwych pakiet trosk i problemów. Możesz też czasem nocą wysłać do mnie zastęp tańczących krasnoludków, żeby cichaczem posprzątały chatę i pozakręcały tubki z farbami (ale to tak dodatkowo).