Z pamiętnika malarki
Od listopada działam w zgodzie z zimowym cyklem ziemi. Jest ciemno prawie cały dzień i to się przekłada na prace. W tej aurze powstają przepełnione emocjami obrazy: nocne, czarne, mroczne, powidoki, czarna rozpacz, czarna magia, czarni ludzie, czarne dziury i czarny humor. Napakowane po brzegi, bo każdy maluję, jakby miał być tym ostatnim. Podsumowując trzeba będzie dokupić: po pierwsze primo - czarny węgiel do ogrzewania; po drugie secundo - tubę czarnej olejnej, do kontynuowania pracy twórczej.
Z notatnika kucharki matki czworga, żony
1 Czarna kawa z ekspresu na początek dnia...jeszcze jedna...dolewka...kąpiel w czarnej kawie
2 Gołąbki bez zawijania, pizza z telepizzy, tort bez pieczenia, sernik na zimno (bez gotowania)
3 Czarna czekolada, gorzkie czekoladki z likierem wiśniowym...lody czekoladowe - pudełko XXL!
W temacie mroków i ciemności, obraz z mojej skromnej kolekcji 1930r, duński malarz Mouritz Norgaard (1878-1969)
Przesyłam noworoczne chachachy,
am
PS Zobaczyłam mój ostatni obrazek w dziennym świetle i trochę się zdziwiłam. Czernię, zaczerniam, jednym kolorem w zasadzie operuję, a tak kolorowo wyszło?
Jedna tuba czarnej wystarczy, czy od razu tuzin nabyć?
Nie zapomnieć kupić białą olejną do malowania śniegu!