poniedziałek, 6 października 2014

make pierogi not war...


Jesienią złotą 2014...
Jemy dyniowe zupy, śliwki pieczone z kruszonką, minimalistyczne melanże z rzymskiego garnka i pierogi (te ostatnie w wersji rysunkowej). Wieczorami popalamy w kominku, a po północy, gdy dzieci śpią ruszamy na długie spacery - cała okolica nasza! Trochę się pieklimy, ale jesteśmy radośni i szczęśliwi.
Udajemy, że zimy nie będzie...



Pozdrawiam ciepło,
am

środa, 1 października 2014

bździu - wiejskie życie na orbicie

Kilkanaście lat wystarczyło bym stała się wieśniarą prawdziwą, albo jak kto woli wsiochą zasiedziałą.
Potrafię w pidżamie psa wyprowadzić, czy w kalesonach pójść na rower i nie mam z tym żadnego problemu. Dodatkowo wolny zawód, który wykonuję daje tyle możliwości... Od sadzenia ziemniaków poczynając (100m kwadratowych do dysyspozycji na ten cel - wow!) na pisaniu kryminałów kończąc. Zresztą co to za wiocha skoro wszyscy tu z miasta przyjechali i co dzień rano po forsę do stolicy zasuwają. Nawet dziki udają psy - bulterierki. A kulturarnie u nas, a entelegentnie. U mnie w domu na ten przykład prawie jak w Lokomotywie Tuwima... Stoją cztery fortepiany i dwa pianina - wszystkie własne! Szczęka opada hę?
Architektura jaka soczysta jest u nas,  góralskie pachnące Tatrami wille na wzór zakopiańskich - witkiewiczowskich przeplatają się z kurnymi chatami przeniesionymi prosto z Bieszczad.
Tylko góry nie dały się przywlec na nieckę mazowiecką, eh... Białe domy- pałacyki oczywiście też są, dużo,dużo różnego białego. Jeśli o roślinność chodzi, to króluje tuja wiejska mazowiecka - nowa lokalna odmiana. Ma imponujący przyrost, nawet dwa metry dziennie!

 Rysunek moja robota, z cyklu: Co widziała palcem se wydłubała

Tylko wstawać rano nienawidzę, to może należałoby drób kupić i jakoś od podstaw budzenia z kurami się nauczyć...
Pozdrawiam prosto z raju,
am