poniedziałek, 22 października 2012

owl-kulary

 Właściwie, to bardzo już mi się chce spać( północ minęła), ale jako że o sowach będzie, to szybciutko się rozbudzam:o
Sową  nazywam moją pięcioletnią córeczkę, która od jakiegoś czasu jest dumną posiadaczką okularów. Dziewczynka jest mądra, żeby nie powiedzieć przemądrzała, rozstawia po kątach swoich braci, ma powiększone przez szkła oczy i wygląda jak prawdziwa sowa.



Bracia bardzo zazdroszczą siostrze  okularów i też chcieli by mieć wadę wzroku, choćby malutką. Pani doktor badała chłopców na wszystkie strony, ale niczego nie znalazła. Żeby zrekompensować im ten brak, narysowałam ich razem z siostrą  także jako sowy:) Jest taka szansa, że córeczce wzrok się poprawi, a wtedy całej trójce pozostaną już tylko okulary słoneczne;)



 A na deser niebieskości- mniam. Kocham błękity: kobaltowe i manganowe, ultramaryny, błękity pruskie i paryskie...Przygotowując niebieskie blejtramy nie mogłam się zatem powstrzymać i rączki w farbie zanurzyłam:D

   

Trudno się po takiej akcji domyć, ręce sine przez cały tydzień. Było jednak warto i zachęcam gorąco do podobnie radosnych wyskoków.


Słodkich snów,
am

1 komentarz:

  1. hihi- była 'niewidzialna reka', u Ciebie 'błękitna'.
    Rldzenstwo sowie fatastyczne.
    buziole

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.