wtorek, 15 maja 2012

takie tam

 Kwiecień zjadłam ;-D


Sezon majowy otwiera wystawa młodocianych artystów kategoria 5+.
 Prawdziwa sztuka miesza się z majtkową codziennością, a wszystko w pięknych plenerach.


Granaty wysychają, tak pięknie się starzeją... za nic ich nie zjem!


Willa de'... już w tym sezonie zamieszkała. Nie mam pojęcia ki czort tam mieszka.


Czasem poryję w glebie ale bez szaleństwa,  na wypadek gdybym zapomniała o bożym świecie, to niezniszczalne aksamitki przeżyją każdą powódź i suszę.


Pędzą konie po mamucie (stoliku).
Młodzież nadal bardziej niż ja twórczo rozbudzona, miszmasz klockowy i sztuka malowania ciała, bez użycia henny, wzory indyjskie ofkors. Całkowicie intuicyjnie użyte przez młodą artystkę flamastry permanentne, przedłużają żywotność dzieła.


 O MATKO! I jeszcze jedna gęba do wyżywienia, dziś pies ją/go  wyniuchał, nie miałaby żadnych szans u swoich ale jak podrośnie to pokaże im, że jako gatunek (gatunek homo sapiens) mamy jakieś tam plusy... no chyba, że opatrzność miała taki plan?!



 Wiśnia piłkowana, moja płaszczyzna porozumienia z Japończykami.



Latający Fred-Man


I mazu, mazu


Przesyłam uśmiechy :))))))))

2 komentarze:

  1. Oprócz aksamitek nie do zabicia są rozchodniki okazałe, polecam. Piękne obrazy, coś mają w sobie, nie wiem co.

    OdpowiedzUsuń
  2. o tak rozchodniki faktycznie zapomniałam . dzięki))))

    OdpowiedzUsuń