Za górami, za lasami w małym słodkim domku mieszkała sobie pewna mamusia.
Oj leniwa ta matula była, a szczególnie pierogów lepić nie lubiła.
Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, a pierogów ani widu, ani słychu.
Inne matki miały już nalepione całe sterty, a nasza mamusia ani jednego złamanego pieroga!
A trzeba powiedzieć, że mamusine dzieci pierożki wprost uwielbiały i oblizywały się na myśl o świątecznym ich pałaszowaniu.
Siedziała całe dnie mamusia i dumała, ale nic mądrego do głowy jej nie przychodziło.
W nocy 21 grudnia przyśniła się mateczce jej ukochana zmarła babcia i powiedziała te słowa:
- Jutro, gdy zacznie padać śnieg, pójdź dziecino na polanę. - Weź ze sobą wielką pustą miskę, unieś ją wysoko nad głową i poczekaj.
Mamusia posłuchała babci i następnego dnia, gdy tylko zaczął padać śnieg szybciutko pobiegła na polanę . Wystawiła do góry miskę. Patrzy i oczom nie wierzy!
Spadające płatki zamieniały się w przepyszne rumiane, pierogi i wpadały prościutko do naczynia.
Inni ludzie jak to zobaczyli, też wzięli miski, garnki i łapali te spadające z nieba pyszności.
Mamusia spojrzała uradowana wysoko w niebo i zobaczyła jeszcze raz swoją kochaną - uśmiechniętą babcię...
Koniec bajki i bomba, a kto czytał ten trąba:P
A i ta mamusia miała jeszcze krowę - łaciatą...
Słodkich pierogów,
am
o, jaka piękna bajka :DDDDDDDDDDDDDDD Dziwnie znajomo brzmi - zwłaszcza początek :DDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńTo ja mogę polepić ;-)
OdpowiedzUsuńSpokoju spokoju spokoju juhuuu ;-)