Koniec tygodnia, zima trzyma, a w powietrzu unosi się zapach cynamonu, pomarańczy i nadchodzących świąt.
Zimno jest więc będzie na miejscu zaprezentowanie własnego autorskiego, najnowszego ( powstał wczoraj wieczorem) projektu- czapy z królika ha, ha.
Jako dziecko PRL-u szczerze nienawidziłam moich króliczych papach w które mama tak uwielbiała mnie przyodziewać każdej zimy:o
Moja czapola to coś zupełnie innego, niezwykłego - ideał ciepła, żywa, oddychająca...;)
Ja, wyhodowana w stolicy, istota blokowo - komfortowa od jakiegoś czasu mieszkam na kompletnym wygwizdowie - blisko natury? Zaletą tej sytuacji jest fakt, że zwierzyny u nas dostatek i z kandydatem/ kandydatką na żywą czapę problemu nie powinno być.
- Pani bełkocze bez sensu!
- Ja? :))))))))
Na zimowe wieczory polecam starego, dobrego Andersena. Królowa Śniegu najlepiej z przecudnymi, klimatycznymi ilustracjami mistrza Jerzego Srokowskiego ( u mnie wydanie z 1971r ). Bajka, bajka.....
- Czy ten Andersen był gejem? No i ta Konopnicka, czy ona przypadkiem nie była lesbijką.....?
- HAAAAHAAAA....
Zimowe uśmiechy przesyłam,
am
łapie usmiech ciach
OdpowiedzUsuńmatuluuuuu jakiego ja mam doła ;-((((
gdybym miła sufit to bym sie powiesiła-ale sufit nie mam za to gnojówke po całym domu
dzieki za czape- rozbawiła mnie taka oddychajaca wersja
Hania, na doły nie patrz! Śmiej się do loczkowego słoneczka, o geniuszu w łóżku nie wspomnę:))))))
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń