
poniedziałek, 25 kwietnia 2011
środa, 13 kwietnia 2011
Kwiecień plecień
Rok temu właśnie w kwietniu, ogarnięta smutkiem i melancholią, po stracie ukochanej Babci - Janeczki, postanowiłam ją sobie namalować - dla malarza, to takie banalnie proste. Babcia siedzi w ogrodzie jakby nigdy nic, tylko atmosfera w około jakaś żałobna, powietrze fioletowe i krokusy fioletowe. w związku z tym, że "katastrofa smoleńska" wydarzyła się w czasie gdy malowalam ten obraz, malutką biało-czerwoną flagę zadedykowałam tym, którzy odeszli 10 kwietnia.
niedziela, 3 kwietnia 2011
niezwykła historia pewnego obrazu

sobota, 26 marca 2011
woda brzozowa - bezalkoholowa
sobota, 12 marca 2011
villa de ptok i brudne łapki
Tak naprawdę, to mam teraz co robić, oj mam. Obciążona "ambitnymi" zadaniami uciekam nerwowo do rozwiązań mniej stresujących takich jak chociażby prezentowany domek, wiadomo reklamacji nie będzie.
Odkąd pamiętam często miałam zabrudzone dłonie. Mój ciągły kontakt z farbami i pigmentami równał się plamom na rękach, ubraniu, podłodze, czasem nawet psie jak był pod ręką. dobra farba wżera się w skórę i zmyć ją trudno. Zazwyczaj pomaga ręczne pranie z dodatkiem vanisha, ale wystarczy zbliżyć się do pigmentów i problem powraca ...
Wszyscy znajomi, rodzina wiedzą, że u mnie niedomyte ręce to norma. Wchodząc z domu np. do lekarza, często tłumaczę, że czarne i szare plamy, to pigment, a ręce tak naprawdę są czyste. Po rozmówcach jednak widzę, że średnio kumają.
Dawno temu kiedy, to studiowałam na warszawskiej akademii sztuk pięknych, czasami po zajęciach z malarstwa, upaćkane farbami chodziłyśmy z kumpelami na obiad do pobliskiej akademii muzycznej. To był inny świat ,czerwone dywany, lśniące parkiety. Studenci w strojach galowych, dochodząca zewsząd muzyka, no i piękne dłonie - czyste, zadbane, a te paznokcie, bez kolorowych obwódek...ach. Powiem tylko, że niejednokrotnie jadłam obiad ręką zawiniętą w sweter żeby nie psuć apetytu umuzykalnionym kolegom i ich profesorom.
Pozdrawiam wiosennie :-)
środa, 2 marca 2011
namaluj sobie świat
wtorek, 1 marca 2011
pierwsze koty za płoty:-)
